niedziela, 22 czerwca 2014

Zloty motocyklowe, czyli jak pobudzić w sobie motywację.

Chociaż na blogu ewidentnie zapanowała posucha, to Wy nie zwalniajcie tempa. Niestety z racji przeprowadzki nie mogę się w pełni cieszyć sezonem motocyklowym, postanowiłem się trochę zmotywować i tak oto w miniony weekend wybrałem się na zlot motocyklowy do Liwu, który organizowany był przez K.M Gryf z Siedlec. Chociaż pogoda nie dopisała, zjechało się całkiem sporo osób. Mały spacerek po parku maszyn dał mi do myślenia i postanowiłem wznowić temat poprawek swojej Hondy. Zwłaszcza, że przejażdżka, na którą się ostatnio wybrałem sprawiła mi sporo frajdy. W końcu mam z głowy sprawę wadliwego regulatora napięcia, odsunąłem też na dalszy tor kwestię zakupu motocykla terenowego. Skoro już mam jedną maszynę, wypada się nią odpowiednio zająć. Wyciągam z szafy i szuflad zalegające sprzęty i będę to wyprzedawał. Potem zorganizuję sobie jeszcze mały system oszczędzania. Najwyższa pora zakupić tankpad i jakiś fuel cap. Do tego cały czas denerwuje mnie siedzenie, które nadaje się do obszycia i żarówki, które nie pozwalają na jazdę w nocy. W głowie rodzą mi się pomysły, jak ukręcić na to trochę grosza, ale muszą one dojrzeć, by mogły wypłynąć na światło dzienne. Wszystkim zbierającym na własne maszyny gorąco polecam wybranie się na jakiś pobliski zlot motocyklowy, żeby nakarmić swoje ambicje i pobudzić motywację do kontynuowania zbierania środków. A tych, którzy maszyny już mają - namawiam do jazdy! Chociaż pogoda nie zawsze dopisuje, to warto korzystać, bo lato mamy tylko raz w roku!
Pamiętajcie, że trzymam za Was kciuki - i liczę na fotki od tych, którym udało się dopiąć celu.
Pozdrowienia!



sobota, 29 marca 2014

Wiosna, wiosna! Ach to ty?

Hej.
Dawno mnie tu nie było, bo zimowa aura całkowicie mnie rozmontowała i projekt został zarzucony. Jako, że za oknem mamy +16 stopni powoli zaczynam myśleć o rozpoczęciu sezon. Do tego niestety droga daleka, bo nadal nie rozwiązałem sprawy regulatora napięcia, jednak powoli w mojej głowie tworzy się plan, jak to ogarnąć. Sprawę utrudnia fakt, że muszę jeszcze opłacić OC i zrobić przegląd a sam motocykl stoi 400 km od miejsca, w którym aktualnie mieszkam. Nie mniej jednak myśl o pierwszej jeździe w tym roku na tyle mnie nakręca, że raczej się z tym uporam. Co do samego bloga, pomysłów na zarabianie kasy nowych nie przedstawię. Ostatnio skupiam się głównie na pracy i przygotowaniach do ślubu, więc ukręcenie czegoś na moto będzie trudne. Na adsense mam 160zł - czyli połowa drogi do pierwszej wypłaty, bo próg minimalny wynosi 300zł. Akurat na regulator by starczyło. Nie kręcę jednak kolejnych filmów, bo mój laptop strasznie ssie i złożenie czegokolwiek stanowi poważny problem. Na wielkanoc lecę do domu rodzinnego, gdzie zimuje Honda, tam zorientuję się czy z regulatorem da się coś zrobić i dam znać. Może zacznę też częściej postować, szkoda mi porzucać tej inicjatywy, zwłaszcza że kilka osób to zmotywowało do działania. Jak tam się mają Wasze maszyny? A może dopiero na nie zbieracie? Dajcie znać, na jakim etapie jesteście. W tym momencie życzę udanego sezonu i pozdrawiam!


niedziela, 18 sierpnia 2013

Odrodzenie.

Witajcie.
Nie wiem, czy ktokolwiek tu jeszcze zagląda, jednakże w związku z dość sprzyjającą aurą oraz zdobyciem uprawnień do kierowania motocyklami większość wolnego czasu spędzałem na świeżym powietrzu zaniedbując bloga. Dodatkowo intensywniej skupiłem się na swojej pracy. Zastanawiam się w jakim kierunku poprowadzić blog, aby był on pomocny dla innych, uzewnętrznianie się po osiągnięciu celu nikogo raczej nie zmobilizuje do realizacji swoich planów, dlatego spróbuję jeszcze wysilić głowę i wrócić na główny tor - to znaczy opisać parę pomysłów, w jaki można zarobić pieniądze. Zwłaszcza, że w Hondzie padł mi regulator napięcia - a wymiana go to koszt 300zł - także mam na co zbierać :)
Pamiętajcie, że ograniczenia nie istnieją, wszelkie bariery jakie musimy pokonać tworzą się w naszych głowach - a prawdziwym zwycięzcą jest ten, kto ma pełną kontrolę nad sobą. Uparte dążenie do celu zawsze przynosi efekty, dlatego nigdy nie wolno się poddawać! :)
Pozdrowienia!

czwartek, 13 czerwca 2013

Kolejny krok do przodu.

Hej.
Dziś będzie krótka wstawka, ponieważ nie mam zbyt wiele czasu, jednakże mam do przekazania jedną świetną wiadomość. W końcu uporałem się z prawem jazdy na kategorię A. I to na nowych zasadach, co sprawia, że jestem podwójnie dumny. Wreszcie będę mógł jeździć bez obaw, że skontroluje mnie jakiś patrol policji. To ważne, żeby posiadać uprawnienia, bo chociaż konsekwencje nie są bardzo poważne [500/300zł mandat], to jednak zyskujemy spokój i możemy w pełni cieszyć się jazdą. Można też planować jakieś dłuższe trasy, wybrać się na zlot motocyklowy, a dodatkowo nasze OC będzie działać jak należy, ponieważ bez prawa jazdy, w przypadku wypadku, nie otrzymamy odszkodowania. Wyrabiajcie prawko, egzamin nie jest trudny, chociaż sam zdawałem go trzy razy. Pierwsza wpadka przez własną głupotę za niesprawdzenie naciągu łańcucha, druga wpadka na mieście, ale za trzecim razem nie czułem już stresu i przejechałem manewry na placu i mieście bezbłędnie. Podejdźcie do tego bez emocji i do dzieła! Nie ma rzeczy niemożliwych, a marzenia trzeba realizować. Nigdy się nie poddawaj. Blisko rok czas zajeło mi zdobycie uprawnień, dlatego ten sukces smakuje tak dobrze. Nie odpuszczajcie i życzę powodzenia wszystkim tym, którzy zmagają się z machiną WORD, aby otrzymać wymarzone uprawnienia.
Pozdrowienia!


sobota, 8 czerwca 2013

Lato, lato, co Ty na to?

Hej.
Czas odkurzyć trochę bloga i przekazać nieco pozytywnych wieści :] Jak widać po prawej motocykl został spłacony! Cel osiągnięty po 8 miesiącach, czyli mega szybko. Zwłaszcza,  że zakładałem iż zbieranie potrwa ponad 2 lata. Fakt, że potem nieco sobie odpuściłem odkładanie kasy, a więcej po prostu oszczędzałem z pensji, aczkolwiek mimo wszystko cieszę się, że udało mi się zrealizować swoje marzenie. To dowód na to, że jeśli się bardzo czegoś chce, to nie można się poddawać. Efekty przyjdą same, wystarczy trwać w postanowieniu i starać się być konsekwentnym. Teraz słówko na temat bloga - nie wiem czy znajdę czas aby go rozwijać, jednakże mam kilka pomysłów i liczę, że nie zostanie porzucony. Zwłaszcza, że z tego co mi wiadomo, zmobilizował on kilka osób do podjęcia podobnych działań, dostałem tu też wiele motywujących komentarzy. Niech będzie on zastrzykiem pozytywnej energii dla innych, który również chcą spełnić swoje marzenia, ale jeszcze nie zdali sobie sprawy z tego, że mimo iż są one odległe, kosztowne, to jednak realne. Nie ma rzeczy niemożliwych - niemożliwość, to plakietka którą sami przydzielamy w swoich głowach. Także z okazji pięknej pogody, do boju! Walczcie o swoje marzenia, bo warto!
Pozdrowienia.


niedziela, 7 kwietnia 2013

Wiosenne ożywienie!

Hej!
Bociany wesoło krążą w powietrzu, słychać też bzyczenie pierwszych much i komarów a na ulicach pojawiają się pierwsi motocykliści! Tak! Wiosna idzie i zapowiada się, że już na dobre. Czas rozpocząć przygotowania do sezonu. Dziś byłem u znajomego zabrać akumulator, aby go naładować. Wesołe dźwięki pomrukujących motocykli na ulicach zwiastują długo oczekiwany sezon motocyklowy. Mam nadzieję, że wraz z nim ożywi się również mój blog, a w związku z tym zacznę podejmować nowe inicjatywy mające na celu doprowadzenia spraw finansowych związanych z moją Hondą do końca. Niedługo mój dług spadnie do liczby trzycyfrowej co bardzo mnie cieszy. Za dwa miesiące odbędą się pierwsze zloty motocyklowe, na które czekam przez cały rok. Kolejna dawka niezapomnianych przeżyć, nowych znajomości i szalonej zabawy przed nami. Jeśli chodzi o blog, zaczynam ponownie pozycjonować go w google, powoli będę też wystawiać swoje graty na portale aukcyjne i czas pokaże co z tego wyjdzie. Wszystko idzie ku dobremu, zdaje się, że dostanę kolejne zlecenie na stronę internetową, w międzyczasie wystawiłem aukcję z przedmiotami ręcznie wykonywanymi przez moją siostrę. Zainteresowanych zapraszam pod adres:
http://allegro.pl/brelok-breloczek-zawieszka-prezent-rekodzielo-i3157811671.html
Na dziś to chyba wszystko, życzę wszystkim wiosny nie tylko za oknem, ale też i w sercach, niech to nadchodzące ożywienie udzieli się Wam wszystkim i skłoni Was do podjęcia nowych inicjatyw :) Nie ma nic przyjemniejszego od poczucia satysfakcji gdy uda nam się coś zaplanowanego zrealizować.
Do przeczytania!

niedziela, 31 marca 2013

Wiosna, wiosna! Ach to Ty?

Witam wszystkich!
Co prawda wiosny za oknem nie widać, jednakże świadomość, że to już ostatnie podrygi zimy napełniają mnie energią do działania. Niestety z moją regularnością pisania ostatnio jest kiepsko, jednakże o blogu pamiętam i nadal powoli realizuję swój cel. Jak widać Dług znacznie się zmniejszył za sprawą pokaźnego zwrotu z podatku, jaki otrzymałem. Do tego udało mi się co nieco zarobić przy naprawie komputera znajomych i zapowiada się kolejne zlecenie na stronę internetową. Podejrzewam, że za 3 miesiące będę już na czysto z moim motocyklem. Mam też olbrzymią nadzieję, że w kwietniu będę mieć możliwość po raz pierwszy się przejechać. Na chwilę obecną skupiam się na pracy oraz kanale na YT, z którego liczę, że będę mieć jakieś niewielkie dochody. Nagrywanie filmików to całkiem ciekawe zajęcie, można się sporo nauczyć i po jakimś czasie co nieco zarobić.
Tu podsyłam Wam link do kanału, który prowadzę wraz z Nomirem:
http://www.youtube.com/user/MargonemMovies/videos?flow=grid&view=0

A na koniec tego posta podrzucę pewien filmik na rozweselenie :P
Pozdrowienia!

wtorek, 5 marca 2013

Sukces i porażka parami chodzą!

Cześć!
Jak wspomniałem wczoraj, obiecałem wstawić kolejnego posta dotyczącego moich zmagań z rejestracją. Niestety, a może na szczęście żadnych przebojów już nie było. Dostałem to co chciałem, wszystko załatwione w 5 minut. Dziś przyjmowała inna pani, nieco bardziej rozgarnięta, więc mogę wnioskować, że to właśnie dlatego wszystko potoczyło się tak sprawnie - nie ubliżając oczywiście jej poprzedniczce. Rejestrację mam w teczce jak i resztę potrzebnych papierków. Wracając szczęśliwy do domu znalazłem w skrzynce awizo wyczekiwanego mikrofonu, który ma mi służyć do nagrań filmów na mój kanał na You Tube. Pełny nadziei wraz z Agą pojechaliśmy na pocztę by odstać 30 minut w kolejce [Tak! Kocham te polskie kolejki! Bez nich nasz kraj nie byłby taki sam!] i dowiedzieć się, że nie zarejestrowali zwrotu przesyłki od listonosza i mi jej nie wydadzą. "Proszę przyjść jutro" usłyszałem po czym pani subtelnie zwróciła mi wzrokiem uwagę na drzwi wyjściowe. Jak słodko. No nic, spróbuję jutro. Mam nadzieję, że go wyrwę z paszczy Poczty Polskiej. Prędko niczego taką formą wysyłki nie zamówię. No ale dość jęczenia. Pozytywnym elementem dzisiejszego dnia, jest zmniejszenie długo do 2700zł. Po odliczeniu wszystkich wydatków oddałem tyle ile mogłem, to co mi zostanie pozwoli mi przeżyć do końca miesiąca. Także kroczymy cały czas przed siebie dorzucając kolejne cegiełki do mojego planu. Na razie czekam na lepszą pogodę i może uda się w końcu dosiąść moją maszynę. Do zobaczenia przy okazji kolejnego postu!


poniedziałek, 4 marca 2013

Pierwszy dzień rejestracji.

Siemanko!
Luty okazał się jednym z najpracowitszych miesiąców, jakie przeżyłem, stąd też bardzo niska ilość postów na blogu. Ktoś mógłby sobie pomyśleć, że inicjatywa mi się znudziła, blog pozostanie martwy, a ja we własnym zakresie jakoś spłacę długi i nie będę się tu więcej produkował. Otóż nic bardziej mylnego! Wiosna za pasem, niedługo mija ustawowy termin miesiąca czasu, który mam na przerejestrowanie Hondy. Dziś byłem w urzędzie, odczekałem 4 razy dość długą kolejkę i wyszedłem z niczym :(
Historia idealnie obrazuje w jaki sposób funkcjonują nasze urzędy. A wszystko zaczęło się tak:
Przyjeżdżam do miasta pełny nadziei, że sprawę uda się załatwić jedną wizytą w wydziale komunikacji. Poszukuję z Agawą miejsca parkingowego, co po jakichś 15 minutach zaczyna graniczyć z cudem. Nasze biedne społeczeństwo imponuje mi ilością samochodów, które są zaparkowane dosłownie na każdym kroku. Wzdycham do swojej partnerki i zaczynamy powolny objazd ulic w okolicach centrum. O parkowaniu w ścisłym centrum nawet nie marzę. Gdy już tracimy nadzieję trafiamy jakimś cudem na wolne miejsce parkingowe. Jest! Pierwszy krok milowy został wykonany. Zostało tylko przemieścić się do urzędu i liczyć, że nie będzie kolejek. Nic bardziej mylnego, na szczęście kolejka nie była ogromna, więc postanowiłem spróbować. Gdy odstałem swoje i podszedłem do biurka pani urzędniczki tłumacząc, że ja po raz pierwszy, nie wiem co mam robić, ta kazała mi wyjść i wypełnić wniosek, którego formularze znajdują się na korytarzu, na półce. Ok, damy radę - myślę sobie. Wychodzę, bierzemy wniosek, przy pomocy Agawy jakoś go wypełniam i stoję po raz drugi w kolejce. Gdy w końcu wchodzę do magicznego pokoju, dowiaduję się, że na fakturze zakupu powinno być skreślone słowo marża - Ok, mówię, po czym wyciągam długopis. - Ale nie przez pana tylko przez sprzedawcę! Nóż mi się otwiera w kieszeni, sprzedawca jest  z Białej Podlaskiej, nie będę jechać 70 km w jedną stronę po to, żeby mi skreślił jakieś głupie słowo na fakturze. Pani sprawdzając dokumenty szuka jeszcze jakichś problemów twierdząc, że liczba 11 nie jest podobna do jedenastki. Nosz... Jeszcze mi brakuje tego, żeby papiery się nie zgadzały. Przełykam ślinę i grzecznie pytam z fałszywym uśmiechem na twarzy - co w tej sytuacji mogę zrobić. Pani, która przed chwilą skończyła ustawiać jogurciki na swoim biurku za stertą dokumentów stwierdza, że zapyta się koleżanki.
- Jadzia! Ta jedenastka podobna jest Twoim zdaniem do jedenastki?! Woła do sąsiadki z biurka obok - Może być, odpowiada Jadzia i zajmuje się swoją robotą. Ok, mamy jeden problem z głowy. Kombinuję więc co zrobić z tym słowem do skreślenia. Stwierdzam, że zrobię to na korytarzu i wrócę po godzinie dla niepoznaki. Ale cud, pani stwierdza, że jak mam niebieski długopis, to muszę w cytuję 'inteligentny krzywy sposób' skreślić to słowo. Rysuję linię bez wahania, pani stwierdza, że krzywa linia jest bardzo profesjonalna. Sprawa papierów jest za nami. Ufff, w końcu. Jeszcze tylko opłacić rachunek i można spadać. Robię to czym prędzej, po uiszczeniu opłaty zauważam, że kolejka urosła dwukrotnie. Zaczynam się denerwować, ale stoję, bo co robić. W akcie desperacji podchodze do pierwszej osoby i pytam, czy mogę wejść, rzucić ten dowód zapłaty i już wychodzę. Zanim miły pan zdążył mi odpowiedzieć, z pokoju wyszła pani, która zajmowała się moją sprawą. Po rzuceniu na mnie zdziwionego spojrzenia, stwierdziła, że po co stoję, powinienem wejść. Dobra, wchodzę. Zostawiam kwitek i wszystkie papiery po czym odwiaduję się, że nowej tablicy nie dostanę, muszę przyjść jutro. Bosko! Trudno, spadam do domu, nic więcej nie wskóram, wszystkich przepisują na następny dzień. Skoczę jeszcze do urzędu po pity i wracam do domu. Pakując formularze do teczki zauważam, że jest tam stara tablica rejestracyjna. No nie... Myśl o ponownym staniu w kolejce przyprawia mnie o mdłości. Ale co robić. Nie chcę przyjechać jutro i dowiedzieć się, że nie dostanę swojej upragnionej tablicy bo nie oddałem dzień wcześniej starej. Wchodzę do mrocznego korytarza, kolejka puchnie. Ale czuję, że dam radę. To ostatni raz. Jutro będzie lepiej. Na szczęście pofarciło mi się po raz drugi. Znowu wyszła ta sama pani, zapytałem czy tablicy nie powinienem dziś oddać. Spojrzała na mnie jak celnik na potencjalnego przemytnika po czym złapała łapczywie tablicę i poszła. Na dziś to chyba koniec problemów, mam nadzieję, że jutro takich przebojów mieć nie będę. Skrobnę coś jeszcze jutro - może dokończę fabułę tej komedii pt. rejestracja motocykla. Oby wszystko zakończyło się happy endem.
Pozdrowienia!

wtorek, 19 lutego 2013

Smak spełnionego marzenia.

Cześć.
Wiem, że dawno mnie tu nie było, ale ostatnimi czasy nie mam wolnej chwili dla siebie. W całości skupiam się na pracy, nie udało mi się wyszperać nawet kilku minut na bloga. Mam jednak ciekawą informację do przekazania. Znalazłem okazję, pojechałem, zobaczyłem i... kupiłem!!! Tak jest. Jestem szczęśliwym posiadaczem Hondy VFR 750 RC36. Co prawda nie jest to dokładnie ten model, który sobie wymarzyłem, ale czuję wielką radość z powodu zakupu. Świadomość, że wiosną i latem, a może nawet jesienią będę mógł w wolnym czasie dosiadać tej maszyny napawa mnie szczęściem. Wymagało to niestety pożyczenia od mojej siostry sporej ilości gotówki i chwilowo jestem tak spłukany, że nie jestem w stanie odkładać tych 5zł dziennie, jednakże wiele się zmieniło. Z powodu braku pieniędzy nie palę. Głód nałogu przetrzymuję zaspokajając się e-papierosem. Miałem liquid i takiego e-papierosa już wcześniej, ale nie byłem do niego przekonany. Od 13 lutego musiałem jednak docenić jego możliwości i rozpocząłem inhalacje nikotyną połączoną z parą wodną. Dzięki temu czuję się dużo lepiej, a samo palenie mnie praktycznie nic nie kosztuje. Zakup liquidu w przeliczeniu na zwykłe fajki to koszt około 2zł za paczkę. Ja mam jeszcze dużo liquidu więc nie muszę nic kupować. Próbuję przetrzymać wolne dni. Co do mojej wymarzonej maszyny - stoi sobie w garażu u znajomego. Wyjąłem z niej akumulator, po wypłacie zaleję bak do pełna i czekam na wiosnę. Muszę ją jeszcze zarejestrować, ale na szczęście nie powinno to być drogie. OC i przegląd mam ważne do maja, więc liczę na to, że zdążę ją do tego czasu spłacić, by wygospodarować środki na opłacenie tego przeglądu z OC na najbliższy rok. Co do bloga - historia w tym momencie się nie kończy, bo nie kończy się sprawa spłacania mojego motocykla, a nawet gdy to nastąpi, będę nadal pisać, bo to moja pasja, a na blogu już się zadomowiłem i sprawia mi to przyjemność. Życzę Wam wszystkim tego uczucia, które teraz się we mnie narodziło. Poczucia szczęścia, spełnionego marzenia. Brak mi słów, by opisać to wszystko. Może zamiast rozpisywania się, pokażę Wam zdjęcie mojej Hondy.
Pozdrowienia.