sobota, 22 grudnia 2012

Jak to się zaczęło? O histori słów kilka.


Witajcie.
Z racji kończącego się roku 2012 chciałbym poświęcić ten post garści wspomnień po moim pierwszym motocyklu. Z tej okazji zebrałem większość swoich zdjęć i stworzyłem z nich amatorski filmik, który podsumowuje historię mojej Hondy. Wszystko zaczęło się 3 lata temu, gdy po raz pierwszy pojechałem na prawdziwy zlot motocyklowy. Pomimo, że słuchałem dość ciężkiej muzyki i preferowałem czarny kolor ubrań, po wejściu na teren zlotu doznałem szoku. Widok kilkuset motocyklistów z długimi włosami, ubranych w skóry, często wytatuowanych w całości mnie nieco przeraził. Wiadomo, że ciężko jest uciec od uprzedzeń i stereotypów. Do tej pory z motocyklistami miałem niewiele wspólnego. Moje obawy, że imprezę będzie trzeba zaliczyć do nieudanych szybko się rozwiały. Ci ludzie, to najweselsza społeczność jaką znam. Nie było mowy o niechęci czy wrogości z ich strony. Co więcej, każdy traktował mnie, jakbyśmy się już znali, przejawiając niesamowitą przyjacielskość. Pierwsze pogo pod sceną, kilka piw, grill przy namiocie i poczułem, że to idealne miejsce dla mnie do wybawienia się. Do tego olbrzymi park maszyn, na którym można było obejrzeć sprzęty innych członków zlotu - to wszystko zasadziło we mnie ziarno pasji. Pasji do motocykli, które podobały mi się od zawsze, ale jednak stereotyp motocyklisty - samobójcy gdzieś tkwił w mojej głowie i nie byłem pewny, czy to jest coś dla mnie. Zlot sprawił, że przełamałem się, zapragnąłem posiadać swoją maszynę, na którą zacząłem odkładać pieniądze. Znajomy akurat miał w warsztacie Hondę NSR, którą kupił tanio od kogoś, kto miał nią wypadek i stała 2 lata bez powietrza w kołach na dworze. Jako, że mechanicznie była w porządku - zaczął ją remontować, wymieniać potrzebne części. Dogadaliśmy się, że kupię ją od niego w stanie gotowym, dlatego o wszystkim mogłem decydować sam. A w szczególności o malowaniu owiewek. Pociągała mnie czarno-srebrna kolorystyka. Tak przygotowana Honda weszła w moje posiadanie. Nigdy w życiu nie zapomnę pierwszej jazdy, gdy znajomi namówili mnie, abym sprawdził jej możliwości, dlatego po przekroczeniu w krótkim czasie 100 km/h pokracznie zawróciłem. Po zejściu z motocykla pod wpływem emocji trzęsły mi się nogi. Takiej dawki pozytywnej adrenaliny nie czułem chyba nigdy. To był punkt przełomowy i właśnie tego dnia przepadłem. Zachorowałem na motocykle. Nie wyobrażam sobie bez nich życia i chociaż ciężko było mi się rozstać z moją Hondą NSR, to jednak był to ważny krok do przodu. Teraz celem jest Honda VFR. Honda, którą chcę sobie zostawić na stałe. Tygodnie poszukiwań sprawiły, że celownik został ustawiony właśnie na ten model. Motocykl sportowo turystyczny, z niskim spalaniem przy jednostajnej jeździe, a jednocześnie z dużą mocą i możliwościami. 3,5 sekundy do 100km/h, 9 sekund do 200km/h. Do tego wygodna pozycja za kierownicą, możliwość podróżowania po kraju - to mnie pociąga. Jako, że pieniądze z Hondy NSR przeznaczyłem na spełnienie marzenia swojej dziewczyny i zakup samochodu, na którym jej zależało [nie ukrywam, że mi też] muszę zbierać środki od zera. I tu koło się zamyka. Znajdujemy się na blogu, który do tego służy. Jest moją motywacją i swojego rodzaju dziennikiem, dzięki któremu mam zamiar ten cel osiągnąć. Przedstawiając swoje ambicje innym ludziom, trudniej mi będzie z nich zrezygnować. To także pobudza mnie do działania. Działania nastawionego na sukces, bo innej możliwości nie ma :)

Poniżej wrzucam dla zainteresowanych film ze zdjęciami ułożonymi chronologiczne. Od momentu, gdy honda weszła w moje posiadanie, do stanu gdy zmieniła właściciela. Miłego oglądania i do zobaczenia!



2 komentarze:

  1. Że też wszystko ogarniasz - blog, praca, dziewczyna, forum 125. Podziwiam.

    ~Zodiac

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze do tego tworzę projekt strony, która będzie zbierać informacje na temat dawnego wyglądu gry Margonem, jej graczy, grafik i innych ciekawostek. Dzięki, ale po prostu mam świadomość, że bezczynne siedzenie mnie do niczego nie doprowadzi.

    OdpowiedzUsuń